Strażnik zaprowadził nas do gabinetu dyrektorki Kirowej. Czułam się jakbym szła na ukrzyżowanie. Szłam ze spuszczoną głową.
- Rose Hathaway i księżniczka
Wasylissa Drogomir zapraszam.
Dymitr stanął z tyłu i przyglądał się.
- I co ja mam z wami zrobić.?- powiedziała dyrektorka. - Eh.
Dobrze, już wiem. Wasylisso, ty w ramach kary będziesz pomagała w kaplicy. A ty
Rose, zostaniesz wydalona ze szkoły
dyscyplinarnie .
- Co?!- prawie krzyknęłam. W tym momencie zabrał głos Dymitr.
- Ale pani dyrektor, Rose jest bardzo pojętną uczennicą nie
możemy stracić takiej świetnej przyszłej strażniczki. Poza tym jest ona
połączona więzią z księżniczką. - Nie wiem skąd on to wiedział, ale chyba
podziałało.
- No dobrze. Rose pozostanie w Akademii pod kilkoma warunkami.
Zrozumiano panno Hathaway ?
- Tak, pani dyrektor.
- Po pierwsze do odwołania będzie miała pani areszt domowy i
dodatkowe treningi żeby nadrobić zaległości..
- Strażniku Bielikow czy możesz zostać jej trenerem?
- Co, ja? – prawie krzyknął. - A nie lepiej żeby nim został
strażnik Stan?
- Nie, Bielikow, ponieważ strażnik Stan ma innych uczniów tak
jak i inni strażnicy.
- Dobrze zostanę jej trenerem. - Uśmiechnął się
- To by było na tyle. - powiedziała Kirowa. - A czy możesz
zaprowadzić Rose i Wasylissę do dormitoriów?
- Oczywiście, pani dyrektor.
- Dziękuje strażniku Bielikow - gdy wyszliśmy z gabinetu przeprosiłam go.
- Nie ma za co Rose .Widzimy się jutro przed lekcjami o 7
rano w sali gimnastycznej, dobrze?.- Dobrze strażniku.
W tym momencie rozstałam się z Lissą. Gdy weszłam do swojego pokoju, byłam bardzo zmęczona, więc od razu zasnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz