Rozdział 26 cz. 1

UWAGA!!!
Prosimy o schowanie sztyletów i innych ostrych przedmiotów w jakieś miejsce, do którego nie będziecie mieć dostępu oraz wzięcie jakichś trzech głębokich oddechów przed przeczytaniem tego rozdziału. Dziękujemy. 


Ponieważ rozdział jest dość długi, został podzielony na dwie części.



  
- Hathaway! Nie obijaj się, do roboty, już!
- Tak, strażniku. Gnębię wszystkich, by podbudować własne ego... - burknęłam.
- Coś ty powiedziała?
- Tak, strażniku Alto – powtórzyłam głośniej, nowicjusze stanęli w miejscu węsząc kolejną aferę. Mężczyzna podszedł do mnie, czułam silną woń kawy , którą musiał wypić przed treningiem. Nagle i bez ostrzeżenia chwycił mnie za włosy i kopnął z całej siły.
- Może to nauczy cię szacunku.
- Strażniku Alto! Proszę o opamiętanie – warknął Mason, podbiegając i pomagając mi wstać.
- Intrygująca zażyłość, co powiecie na mały sparing? Hathaway, Ashford, już.
Chłopak nieco zakłopotany spojrzał na mnie niepewnie. I... zaatakował. Pisnęłam przerażona kuląc się i jednocześnie padając na kolanach. Spodziewałam się ciosu i kolejnej eksplozji bólu.
- Kurwa! Hathaway co ty wyprawiasz?! Broń się! - wrzasnął Stan.
- Kiedy ja... nie wiem jak – wyszeptałam.

***

- Wszystko w porządku Rose?
- Szczerze? Nie. Mam już dość, wszyscy wymagają ode mnie rzeczy, których nie mogę lub nie potrafię im dać. Wasylissa, Bielikow, Alto i inni nauczyciele... Tylko ty... tylko przy tobie mogę być sobą... - bez namysłu padłam w objęcia rudowłosego chłopaka, po policzkach spływały mi dwa, srebrne, strumyczki łez.


Weszliśmy do mojego pokoju, zacząłem naprędce grzebać w torbie, szukając książki którą przed laty pożyczyłem od ciemnowłosej morojki. Przez cały ten czas Tasza trajkotała mi nad uchem jak katarynka. Była świetna, piękna, mądra i dobra. Zawsze taka była. Kiedyś doszukiwałem się powodów by się w niej nie zakochać, nigdy żadnego nie znalazłem. Ale nie potrafiłem się przełamać. Zawsze, kiedy miałem uczynić ten pierwszy krok coś stawało na naszej drodze. Z perspektywy czasu, zastanawiałem się, czy to dobrze, czy źle. Dziś znałem odpowiedź. Pomimo jej wszystkich zalet... Tasza Ozera po prostu nie była partnerką przeznaczoną dla mnie.
- Dimka? Jesteś dziś strasznie milczący. Czy coś się stało?
- Nie oczywiście, że nie. Po prostu nie mam dziś humoru.
- Myślę że znam pewien sposób żeby poprawić ci humor... - odparła tajemniczo.


- Rose... ja.... Bosze, przepraszam – wydusił i zmiażdżył mi usta żarliwym pocałunkiem. Nasze języki wirowały we wspólnym tańcu. Mason przyciągnął mnie bliżej. Poddałam się tej tajemniczej sile, która sprawiała, że przy nim czułam się tak, jak gdybym mogła przenosić góry. Chłopak pociągnął mnie za sobą w stronę jakiegoś małego schowka. Wpadliśmy do środka. Pragnęłam go. Czułam, że właśnie tak ma być, a Dymitr będzie tym pierwszym.
Co do... Dymitr?! Nie, to nie Bielikow! Hathaway, to nie Bielikow! Mason włożył mi rękę pod bluzkę... nagle go odepchnęłam. I na wszelki wypadek podcięłam. Zaczęłam dyszeć, kręciło mi się w głowie. Wszystkie wspomnienia wróciły. Wszystko stało się takie klarowne. Moje wspomnienia przeleciały mi przed oczyma. Wszystkie, łącznie z tymi z jaskini. Galina i Daszkow...
- Rrrose...?
- Mason... ja... pamiętam.
Wybiegłam z małego składzika zostawiając osłupiałego rudzielca w pomieszczeniu.

***
Pocałunki Taszy były namiętne... powietrze było przepełnione zapachem naszych ciał, czułem słodką woń perfum morojki mieszający się z moją wodą po goleniu. Odgarnąłem włosy z jej twarzy i ująłem ją pod brodą zmuszając by namiętność zmieniła się w pożądanie. Nie wiedziałem, kiedy, ani jak, lecz byliśmy już tylko w bieliźnie.
Może tak miało być? Może to ona była mi tą przeznaczoną? Właśnie miałem rozpiąć haftki biustonosza Taszy, kiedy usłyszałem natarczywe pukanie do drzwi. Nie... nie teraz...
- Bielikow?! Dymitr! - zamarłem... nagle drzwi się otworzyły, a do pokoju wpadła Roza...

- Towarzyszu... - stanęłam jak wryta. - Ja... ja... przepraszam strażniku Bielikow... nie powinnam była...
- Rosemarie, zaczekaj na zewnątrz, muszę z tobą porozmawiać.
- Jasne.
Bielikow, narzucił na siebie koszulę, założył spodnie i ruszył za mną.
- Rosa, czy wszystko w porządku? Wyglądasz dość blado.
- W porządku – wykrztusiłam. - O czym chciałeś ze mną porozmawiać?
- Muszę zapytać, czy ty naprawdę niczego nie pamiętasz?
- Nie, nic a nic – odpowiedziałam bardzo szybko, może odrobinę za szybko. - Przyszłam cię przeprosić. Byłam odrobinę za ostra.

Moje serce pękło na pół, czułam, że jeśli zostanę tu jeszcze parę sekund, to zacznę płakać. Nieulękła Rose Hathaway, została właśnie złamana.  

___________________________________________________

Część druga jeszcze w tym tygodniu.

Tekst by Kala - 27 dam cały do napisania Elfowi :P

Ps. Mamy prośbę do fanów bloga juny... wiemy bardzo dobrze, że nasz blog jest okey ale gorszy od bloga juny, tak więc darujcie sobie reklamę, bo mnie i Bad Elfa już szlag trafia, jak widzimy te linki. Z góry dziękujemy za wyrozumiałość. 
Adminka Kala i Adminka Bad Elf

14 komentarzy:

  1. Jesteście świetne! Piszcie szybko :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się. Kiedy następny? <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne opowiadanie:-)
    Do dajcie następny jak najszybciej:-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super opowiadanie :) Bardziej bym się cieszyła gdyby Roza i Dymitr byli znów razem. To idealna para <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne opowiadanie :) Wolałabym żeby Dymitr i Roza znów byli razem. To idealna para <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział ^^
    Mam jedno ale ;D Możecie zmienić czcionkę? Trochę trudno się czyta, ale tak to wygląd bloga jest gites ;P
    Weny i do nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny. Fakt piszecie inaczej od juny ale macie swój urok. Każde z was piszą inaczej i o to chodzi. Jakbyście pisały identycznie było by nudno.
    Ci do rozdziału... Ja pierdz*** jak mogłyście to zrobić?! Nie tylko nie Tasza... Kto kolwiek inny tylko nie ona... Biedna Rosa... Wy się cieszcie, że pochowałam wszystkit narzędzia, którymi możana bu coś zrobić!
    Ale i tak genialnie tego jeszcze nie było. Kiedy następny tak bardziej dokładnie poprosze. Weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie morduje o to Kalę. Miałam dostać wczoraj w nocy. I korektorka nam wyjechała na dodatek. Jak jej nie "zabiję" to może dziś dostanę. A że 27 jest mój to radzę zacząć szukać sztyletu. A co do rozdziału TEKST BY KALA czyli jej myśli nie moje xD Zobaczysz co będzie w 27 :D Po przeczytaniu zaczniesz szukać mojego adresu by mnie zabić, a następnie Kale. :DD

      Usuń
    2. Raczek cię nie zabije ale rozwale telefon albo komputer a wile cie nie zamordować bo nie dowiem ię co dalej... Weny :*

      Usuń
  8. Prooszę dodajcie następny rozdział jak najszybciej :). Super blog, życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Super blog lecę czytać pierwsze rozdziały ;) Zapraszam na mój http://alex2708.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń