Chcesz być na bieżąco? --->KLIK<---
Komentarz mile widziany :)
Wpadłem do pokoju Rozy jak burza gradowa. Była spóźniona na trening, Dobre pół godziny.Nigdy tego jeszcze nie robiła. Coś musiało się stać. Na szafce nocnej leżał jej sztylet. który podarowałem jej w Rosji. Do rękojeści była przyczepiona kartka wypisana krwią: "Mam nadzieję, że umiesz posługiwać się sztyletem. Przyda Ci się jedli chcesz jeszcze zobaczyć przyjaciółkę"
Co to miało znaczyć. Gdzie ona jest?
***
Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Pamiętałam tylko urywki. Dymitr, walka, pierścień.
Nie to nie mógł być on. Nie zrobiłby mi tego. To teraz było mało ważne. Musiałam odnaleźć Liss. Tylko jak ja mam się stąd wydostać? Jakby mi się to udało, to tak jestem bezbronna. Nie mam broni. Muszę czekać na pomoc. Nie wiem co zobaczę na zewnątrz.
-Rose myśl!- słyszę głos Dymitra w głowie.
-A i jeszcze jedno.Zawsze noś przy sobie sztylet.
***
Zgarnąłem torbę Rose i wrzuciłem jej tam mundur i sztylet. Wybiegłem.Miałem mętlik w głowie. Martwiłem się Byłem bezradny.
-Dymitr!- usłyszałem jej głos w głowie. Odwróciłem się. Nie było jej tam. Zaczęłam myśleć.
Musiałem znaleźć ich przyjaciół. Oni powinni wiedzieć gdzie jest.
Zobaczyłem Masona Ashforda i Eddiego Castile.
Dwójkę ich najlepszych przyjaciół.
-Castile! Ashford! Do mnie! - zawołałem.
-Tak strażniku Bielikow?
-Widzieliście Rose? Powinna być ze mną na treningu. Po za tym Wy też.
-Widzieliśmy jak szła do pokoju Iwaszkowa. A my...
Zakląłem pod nosem. Co ona robiła z Iwaszkowem? Nogi mu z dupy powyrywam jak jej coś zrobił.
-Idziecie ze mną. Znacie ja lepiej niż ja.- musiałem ukrywać ile o niej wiem. Bolało mnie to.
-Zwolnijcie się u strażniczki Pietrowej. Spotkamy się przy garażach za pół godziny.
-A co mamy jej powiedzieć?
-Powiedzcie tylko, że strażnik Bielikow was zwalnia.
-Dobrze. I znaliśmy to.
-Pierścionek? Dziwne. A teraz biegnijcie.
Poszedłem do pokoju Iwaszkowa. Miałem mieszane uczucia. On nie jest normalny. Jeśli jej coś zrobił. Skrzywdzę go. Bardzo. Zapukałem do jego drzwi. Otworzył. To znaczy, że nie był, aż tak bardzo pijany.
-Witaj strażniku Bielikow. Czego znów ode mnie potrzebujesz?
-ZNÓW?! Przecież mnie tu dzisiaj nie było.
-Byłeś. Przyszedłeś po Rose. Jeszcze rzuciłeś do mnie tekst:
"Ty i tak nawalony nam się nie przydasz"
-Ja? Dziwne. To nie mogłem być ja.
- Poczułem jakby przepływ ducha, gdy rzekomo tu wszedłeś. Musiał być silny, bo poczułem. Byłem przyćmiony. Miałeś jeszcze pierścionek na palcu, a zazwyczaj go nie nosisz.
-Bo nie noszę. Czy to był ten pierścionek?- rzuciłem mu ten co dał mi Mason.
-Tak. To był ten.
-Umiesz znaleźć właściciela? Może on nas doprowadzi nas do Rose.
-Umiem.
----------------------------------------
No i mamy nowy rozdział! Tym razem napisany przez ze mnie. Perspektywy naszego Boga wojny jeszcze nie było. Mam nadzieję, że Wam się podoba. Następny będzie napisany przez Kalę.
Enjoy!
Świetny rozdział! Blogowi dodaje klimatu ta muzyka w tle :)
OdpowiedzUsuńhttp://perfectly-fashionable.blogspot.com/
JAAAAAAAAJ! BOSKIE BOSKIE BOSKIE jesteś cudna blog BOSKI BOSKI BOSKI* I NIE MOGE SIĘ DOCZEKAĆ KOLEJNEGO ROZDIAŁU
OdpowiedzUsuń*czasem mam tak że ciągle lub powtaram często jedno słowo np: cóż, a więc itp. tym razem padło na BOSKI
POZDRÓWKI
Dzięki! A kolejny powinien być niedługo. Chyba, że kartka została na kółku teatralnym ;)
OdpowiedzUsuń