PRZED PRZECZYTANIEM TEGO ROZDZIAŁU, SCHOWAJ WSZYSTKIE OSTRE NARZĘDZIA, A NAJLEPIEJ ODDAJ JE SĄSIADOM. POTEM WRÓĆ TU W POKOJU I ZACZNIJ CZYTAĆ.
DZIĘKUJEMY BAD ELF I KALA xD
PS. <BE> JA OD TEGO ROZDZIAŁU ZACZYNAM SIĘ BAĆ KALI. MOJA JEST TYLKO PERSPEKTYWA TOWARZYSZA.
PS. <BE> JA OD TEGO ROZDZIAŁU ZACZYNAM SIĘ BAĆ KALI. MOJA JEST TYLKO PERSPEKTYWA TOWARZYSZA.
--------------------------------------
Stałem, jak wryty. Dalej nie mogłem uwierzyć, że Rose była strzygą, a co gorsze nie wybaczyła mi tej akcji z Taszą. Najgorszy fakt był, że się zawahałem. Widziałem tylko błysk noża w jej dłoniach, a potem była tylko ciemność, ból i głosy jakby z innego świata. Nie do końca je rozróżniałem. Alberta, Tasza, Lissa? Byłem, jak w jakieś śpiączce, gdy nagle usłyszałem huk. Ktoś krzyczał i wynosił mnie z domku. Co raz bardziej odpływałem. Byłem w Niebie? Nie, nie mogłem umrzeć. Musiałem walczyć dla mojej Rozy. Musiałem ją znaleźć i wszystko wytłumaczyć. Była wściekła, że ją tak zostawiłem - wmawiałem sobie, choć wiedziałem, że prawda jest inna.
Poczułem, że ktoś kładzie mnie na stole. Próbowałem otworzyć oczy, ale to było jak Syzyfowa Praca. Gdy już mi się udawało, powieki same mi opadały, jakby były zrobione z betonu. Dałem sobie spokój, choć jedna część mnie wołała by walczyć, zaś druga chciała się poddać. Poczułem czyjąś dłoń na mojej piersi, zalała mnie fala energii. Lissa- pomyślałem. Ktoś wyjął nóż, ból ustępował, a ja poczułem, że znów żyje. Otworzyłem oczy i ujrzałem zatroskaną twarz Taszy, choć myślami dalej błądziłem koło Rozy .
-Roza - wymruczałem.
-Nie to nie Rose. Dymitr. To ja Tasza. Pamiętasz mnie?
-Tak. Pamiętam Was wszystkich. Dziękuje Wam za pomoc, a szczególnie Tobie, Lisso. Musiałaś stracić wiele energii na mnie. Znowu. - wychrypiałem.
-Dymitr co się stało? - zabrała głos Alberta. Dopiero teraz zobaczyłem, że jesteśmy w biurze strażników. Chciałem się podnieść, ale Tasza mnie przytrzymała.
-Rose. Ona... Jest... Strzygą. - głos mi się łamał, a słowa nie chciały przechodzić przez gardło.
-Jak to się stało? Dlaczego jej nie powstrzymałeś?
-Wtedy nie było mnie tutaj. Byłem w Misouli. Chciałem znaleźć Galinę, ale ona odnalazła pierwsza Rose.
- Czemu jej szukałeś?
- Chciałem od wszystkiego uciec. Zostać strzygą. Mieć znowu czystą kartę. Poza tym... tylko w ten sposób mogłem wrócić pamięć, mojej Rozie... - łzy napływały mi do oczu, ale nie chciałem okazać słabości. Przecież podobno byłem Bogiem.
-Dlaczego? Dymitr? Dlaczego?! -zapytała Tasza prawie krzycząc.
-Zdradziłem Rose... bo ty mnie podpuściłaś, że ona nigdy nie będzie już pamiętać. To wszystko przez Ciebie! To twoja wina! Wyjdź. Już! - wykrzyczałem, na tyle ile mogłem Taszy w twarz. Odwróciła się i wyszła ze złością, trzaskając drzwiami.
-Byłeś z Rose przez ten cały czas? Odkąd sprowadziłeś ją do Akademii? - spytała łagodnie Alberta.
-Tak - więcej nie umiałem powiedzieć.
-Dymitr... Wiesz, że to jest zabronione. Nie miałeś prawa ona jest... była twoją uczennicą.
-Wiem. Nie chcę o tym teraz rozmawiać. Chcę odpocząć. - wyszedłem trzaskając drzwiami, a w głowie tylko jedna myśl "Dlaczego jej to zrobiłem?"
***
*SUV-y zawiozły nas na lotnisko, gdzie czekał na nas prywatny samolot Galiny, który przetransportował nas do rezydencji w Nowosybirsku. Nie wiem, skąd Galina, brała kasę, ale mi to odpowiadało.W środku było jak w pięciogwiazdkowym hotelu. W pewnym momencie podeszła do mnie Galina.
- Z racji faktu, że zabiłaś Bielikowa masz apartament na ostatnim piętrze. A i prywatną służbę. Jakbyś była głodna, to zabij, którego z nich, albo weź kogoś na wyprawę.
-Dziękuje - ruszyłam pędem po schodach. To, co tam zastałam, przerosło moje wszelkie marzenia. Łóżko z satynową pościelą, wielka plazma, jacuzzi. Rzuciłam na łózko moją już delikatnie poniszczoną, skórzaną kurtkę .Z kieszeni wypadł srebrny sztylet. Wspomnienia wróciły, Rosja, trening, wyznanie. Nie nie mogłam o tym myśleć Byłam teraz strzygą, nową osobą.
Na biurku ujrzałam kopertę i kartkę i na myśl przyszedł mi pomysł. Mi sztylet się już nie przyda, ale Bielikowowi tak. Złapałam długopis i kartkę i zaczęłam pisać:
"Witaj Towarzyszu, jeśli czytasz ten list to znaczy, że przeżyłeś. Ale zawiodłam się na Tobie. Zawaliłeś swoją pierwszą i najważniejsza lekcję. NIGDY SIĘ NIE WAHAJ! Mi robiłeś codzienne lekcje Zen, a to powtarzałeś jak mantrę. I co? Wychodzi, że uczeń przerósł mistrza. Jeśli jeszcze raz się spotkamy to wiesz, że ci nie odpuszczę. Jeśli ktoś jest godny zabicia Rose Hathaway to tylko TY. I wierz mi, będziesz cierpiał męki, za to, co mi zrobiłeś. Będę Cie zabijać powoli, wypijając twoją krew. Może Cię przebudzę? Ale to muszę mieć dobry humor. A, i zwracam ci twoją własność, bo mi się już raczej nie przyda.
Twoja "kochana" Roza."
Wrzuciłam sztylet do koperty i zakleiłam ją. Potem zeszłam piętro niżej by znaleźć jakiegoś gońca, który dostarczy go do Św Władimira.
Weszłam do swojego pokoju. Natychmiast poczułam obecność innej strzygi znacznie potężniejszej. Odwróciłam się. Na moim łózko leżał ogromny blondyn. Ogromny półnagi blondyn. Chrząknęłam nieznacznie.
- Nathan czy ja ci aby przypadkiem nie przeszkadzam? WYJAZD Z MOJEGO POKOJU!!!
- Oh Rose miejsca jest dużo, pomieścimy się. - Poklepał dłonią wodne łóżko.
- Powiedziałam, wyjdź.
- Jasne, Galina znalazła sobie nowa maskotkę. Może i zabiłaś Bielikowa, ale to i tak nic nie znaczy, BOBASKU.
W mgnieniu oka znalazłam się obok niego i przygwoździłam do ściany.
- Czego chcesz, Blondasku? - przymrużyłam ze wściekłości oczy cały czas trzymając go za gardło.
-Masz mordercze zapędy, może i Galina miała racje wybierając ciebie.. Mhm... W dodatku pachniesz tak smakowicie... Jeszcze jak człowiek, ale już nieumarły...
Taka własna heroina...
- Czego chcesz? - warknęłam.
Zaczął grzebać w kieszeni i wyjął jointa. Podpalił go i zaciągnął.
- Masz może ochotę?
- Nie. I Nathan, spadaj stąd, zanim skopie ci tą tyłek! - odgrażałam się.
- A może wolisz amfetaminę? Mam jeszcze trochę koki...
- Nathan!
- Oh, Rose... Wyluzuj. Mam coś specjalnego na takie okazje... gwarantuje niezapomniane doznania.
Czy strzygi mogły się naćpać? - to było pierwsze pytanie jakie wpadło mi go głowy. A następnie była niezwykła myśl, że mężczyzna wyglądał niesamowicie seksownie.
Kosmyki zmierzwionych złotych włosów opadały mu na bladą twarz, koszula była rozpięta.
- Jesteś dilerem...
- No nie mów. Myślałem, że zielarką.
- Oh, zamknij się. - chwyciłam go za materiał i przyciągnęłam.
Złożyłam głodny pocałunek na jego wargach. Był dziki i namiętny. Jednak ta namiętność była inna niż ta, którą znałam dawniej... ta wiązała się jedynie z instynktem dwóch głodnych i nienasyconych sobą drapieżników. Zaś tamta... Nie. Nie chciałam porównywać Nathana do Bielikowa, to przeszłość. Odgłosy rozdzieranych ubrań wypełniły pomieszczenie. Czułam pod sobą lodowatą skórę mojego kochanka. Unosiliśmy się na fali doznań, tonęliśmy i wznosiliśmy się na wyżyny wytrzymałości.
---------------------
Pomysł na wysłanie sztyletu przyszedł dzięki mojemu koledze Wojtkowi, który grał w Watch Dogsy. To co kiedy następna partyjka? /Bad Elf
<BE> Nie pytajcie skąd te drugi nie pytajcie, to tylko moje dziwne wymysły po nocach.
Ta dziwna scena jest Kali. Ja się do niej nie przyznaje.
Ta jasne zwal na biedną załamaną Kalę która zamiast siedzieć z psiakiem i spędzić z nią ostatnie godziny najbardziej jak się da, pisała ci rozdział. ;-;
Poza tym ty to wymyśliłaś! ;| ~Kala
<BE> Ja wymyśliłam kontent, to ty ubrałaś mój dziwny pomysł w słowa.
Nie wiem co mi odwaliło nie wiem. Ja w ogóle się boję co będzie dalej. A ma się dziać prze państwa!
Po za tym moja kochana Kalciu nie męczyłam bym Cię tak jakbym bym wcześniej dostała opisy na, które się umawiałyśmy. Wiesz? A co do pieska współczuje i to strasznie.
Wiem, wyżywam sie na wszystkich chyba dziś w przerwach między płakaniem. xd Ale mogła byś się do sceny przyznać ostatecznie jest pół na pół mojej i twojej chorej wyobraźni. :P
*SUV-y zawiozły nas na lotnisko, gdzie czekał na nas prywatny samolot Galiny, który przetransportował nas do rezydencji w Nowosybirsku. Nie wiem, skąd Galina, brała kasę, ale mi to odpowiadało.W środku było jak w pięciogwiazdkowym hotelu. W pewnym momencie podeszła do mnie Galina.
- Z racji faktu, że zabiłaś Bielikowa masz apartament na ostatnim piętrze. A i prywatną służbę. Jakbyś była głodna, to zabij, którego z nich, albo weź kogoś na wyprawę.
-Dziękuje - ruszyłam pędem po schodach. To, co tam zastałam, przerosło moje wszelkie marzenia. Łóżko z satynową pościelą, wielka plazma, jacuzzi. Rzuciłam na łózko moją już delikatnie poniszczoną, skórzaną kurtkę .Z kieszeni wypadł srebrny sztylet. Wspomnienia wróciły, Rosja, trening, wyznanie. Nie nie mogłam o tym myśleć Byłam teraz strzygą, nową osobą.
Na biurku ujrzałam kopertę i kartkę i na myśl przyszedł mi pomysł. Mi sztylet się już nie przyda, ale Bielikowowi tak. Złapałam długopis i kartkę i zaczęłam pisać:
"Witaj Towarzyszu, jeśli czytasz ten list to znaczy, że przeżyłeś. Ale zawiodłam się na Tobie. Zawaliłeś swoją pierwszą i najważniejsza lekcję. NIGDY SIĘ NIE WAHAJ! Mi robiłeś codzienne lekcje Zen, a to powtarzałeś jak mantrę. I co? Wychodzi, że uczeń przerósł mistrza. Jeśli jeszcze raz się spotkamy to wiesz, że ci nie odpuszczę. Jeśli ktoś jest godny zabicia Rose Hathaway to tylko TY. I wierz mi, będziesz cierpiał męki, za to, co mi zrobiłeś. Będę Cie zabijać powoli, wypijając twoją krew. Może Cię przebudzę? Ale to muszę mieć dobry humor. A, i zwracam ci twoją własność, bo mi się już raczej nie przyda.
Twoja "kochana" Roza."
Wrzuciłam sztylet do koperty i zakleiłam ją. Potem zeszłam piętro niżej by znaleźć jakiegoś gońca, który dostarczy go do Św Władimira.
Weszłam do swojego pokoju. Natychmiast poczułam obecność innej strzygi znacznie potężniejszej. Odwróciłam się. Na moim łózko leżał ogromny blondyn. Ogromny półnagi blondyn. Chrząknęłam nieznacznie.
- Nathan czy ja ci aby przypadkiem nie przeszkadzam? WYJAZD Z MOJEGO POKOJU!!!
- Oh Rose miejsca jest dużo, pomieścimy się. - Poklepał dłonią wodne łóżko.
- Powiedziałam, wyjdź.
- Jasne, Galina znalazła sobie nowa maskotkę. Może i zabiłaś Bielikowa, ale to i tak nic nie znaczy, BOBASKU.
W mgnieniu oka znalazłam się obok niego i przygwoździłam do ściany.
- Czego chcesz, Blondasku? - przymrużyłam ze wściekłości oczy cały czas trzymając go za gardło.
-Masz mordercze zapędy, może i Galina miała racje wybierając ciebie.. Mhm... W dodatku pachniesz tak smakowicie... Jeszcze jak człowiek, ale już nieumarły...
Taka własna heroina...
- Czego chcesz? - warknęłam.
Zaczął grzebać w kieszeni i wyjął jointa. Podpalił go i zaciągnął.
- Masz może ochotę?
- Nie. I Nathan, spadaj stąd, zanim skopie ci tą tyłek! - odgrażałam się.
- A może wolisz amfetaminę? Mam jeszcze trochę koki...
- Nathan!
- Oh, Rose... Wyluzuj. Mam coś specjalnego na takie okazje... gwarantuje niezapomniane doznania.
Czy strzygi mogły się naćpać? - to było pierwsze pytanie jakie wpadło mi go głowy. A następnie była niezwykła myśl, że mężczyzna wyglądał niesamowicie seksownie.
Kosmyki zmierzwionych złotych włosów opadały mu na bladą twarz, koszula była rozpięta.
- Jesteś dilerem...
- No nie mów. Myślałem, że zielarką.
- Oh, zamknij się. - chwyciłam go za materiał i przyciągnęłam.
Złożyłam głodny pocałunek na jego wargach. Był dziki i namiętny. Jednak ta namiętność była inna niż ta, którą znałam dawniej... ta wiązała się jedynie z instynktem dwóch głodnych i nienasyconych sobą drapieżników. Zaś tamta... Nie. Nie chciałam porównywać Nathana do Bielikowa, to przeszłość. Odgłosy rozdzieranych ubrań wypełniły pomieszczenie. Czułam pod sobą lodowatą skórę mojego kochanka. Unosiliśmy się na fali doznań, tonęliśmy i wznosiliśmy się na wyżyny wytrzymałości.
Pomysł na wysłanie sztyletu przyszedł dzięki mojemu koledze Wojtkowi, który grał w Watch Dogsy. To co kiedy następna partyjka? /Bad Elf
<BE> Nie pytajcie skąd te drugi nie pytajcie, to tylko moje dziwne wymysły po nocach.
Ta dziwna scena jest Kali. Ja się do niej nie przyznaje.
Ta jasne zwal na biedną załamaną Kalę która zamiast siedzieć z psiakiem i spędzić z nią ostatnie godziny najbardziej jak się da, pisała ci rozdział. ;-;
Poza tym ty to wymyśliłaś! ;| ~Kala
<BE> Ja wymyśliłam kontent, to ty ubrałaś mój dziwny pomysł w słowa.
Nie wiem co mi odwaliło nie wiem. Ja w ogóle się boję co będzie dalej. A ma się dziać prze państwa!
Po za tym moja kochana Kalciu nie męczyłam bym Cię tak jakbym bym wcześniej dostała opisy na, które się umawiałyśmy. Wiesz? A co do pieska współczuje i to strasznie.
Wiem, wyżywam sie na wszystkich chyba dziś w przerwach między płakaniem. xd Ale mogła byś się do sceny przyznać ostatecznie jest pół na pół mojej i twojej chorej wyobraźni. :P
No nareszcie 28...
OdpowiedzUsuńCzekam na następny mam na dzieje, że będzie wkrótce <3
Super pomysł ^^
OdpowiedzUsuńOby 29 był szybciej :D
mam nadzieje że 29 będzie szybciej i może nie wiem zmień Rose znowu w Dampira może wymyśl coś z pocałunkiem cienia albo mocą uzdrawiania Liss. :)
OdpowiedzUsuńpolecam też http://rose-i-dimitri.blogspot.com/
Tak! Jest rozdział! czekałam i odświeżałam strony i w końcu!
OdpowiedzUsuńMoże Rose przemieni Dymitra??? albo zabijcie wszystkich, a potem przywróćcie do życia? XD (Nie. Żartuje).
Dodawajcie szybciej rozdziały bo wezmę sztylet! Czekammmmmm...
Jej <3333
I zapraszam do mnie są nowe rozdziały:
http://xhathawayx.blogspot.com/
Pozdrawiam :DDD
Powiem jedno w przeciągu paru kolejnych rozdziałów, będzie się działo. Albo nas pokochacie jeszcze mocniej niż kochacie teraz - ach ta skromność - albo skończymy zakołkowane podczas snu :> ~Kala
UsuńCudowny...
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie:
dlaczego-kochamy-tak-mocno.blogspot.
Pozdrawiam.